Na początku 2006 roku wraz z przyjaciółmi planowaliśmy wyjazd na wakacje. Wymyśliliśmy wyprawę na jurę do znajomych, od których mój przyjaciel kupił swoją kobyłkę. Mieliśmy jechać w 4, pozostali mieli swoje konie, a ja miałam dostać kobyłke w dzierżawę na czas wyjazdu. Wiedziałam, że jest źrebna. W maju dostaliśmy informację, że się oźrebiła, ma ogierka. Wiosna mineła szybko. W lipcu zebraliśmy się i wyjechaliśmy Kobyłka była bardzo wygodna, niezwykle posłuszna, grzeczna, usłuchana. Polubiłam ją. A jej syn ? Przerośnięty, krzywy, łaciaty i wiecznie brudny. Kiedy ja się zajmowałam jego mamą ciagle mnie zaczepiał, a jak nie zwracałam na niego uwagi zaczynał demolować otoczenie, w kącie były poukładane wiadra, miotły itp. Rozrzucał to robiąc wiele hałasu. Dopiero jak zaczynałam go czyścić stał dumnie i się nie ruszał. Wtedy pierwszy raz podniosiłam mu kopytka. Kiedy jeździłam on zwykle bigał w zupełnie innym miejscu ze swoim przyjacielem, rówieśnikiem, kucykiem Luckiem Ale jak zachciało mu się biegać za mamą często łapał mnie za nogę i się za nami ciagnał. I tak nasze wakacje mijały. Kucyk Lucek został zakupiony i przewieziony do naszej stajni we wrześniu.
Marzyłam o koniu. Ale nie miałam odpowiednich pieniędzy. Wtedy mój przyjaciel wpadł na pomysł, że powinnam kupić źrebaka, ale nie byle jakiego, tylko z zaufanego domu. I pokazał mi zdjęcie łaciatego. Wyśmiałam go. Ale nie długo po tym pojechaliśmy zobaczyć go. Miał 9 miesięcy, wyrósł od naszego ostatniego spotkania, wyładniał. Wiedziałam, że to ten Jakiś czas później został przywieziony do naszej stajni. Postawiliśmy go do boksu, gdzie tył miał oddzielony Lucek. W nocy Dexter otworzył kolegę, wszystko wskazuje na to, że się poznali. Po pewnym czasie zlikwidowaliśmy ścianę, długo razem stali. Nawet dziś nie ma z tym problemu kiedy jest potrzeba
Uczenie podawania nóg, chodzenia na uwiązie, długie spacery i poznawanie okolicy. Pierwsze lonże miał w wieku 1,5 roku z powodu kastracji. Na dzień dzisiejszy nadal leniuchujemy Ogólnie jest to oaza spokoju, 166 w kłebie i rośnie w przerażającym tempie. Skumaliśmy się