no, rozne sa konie i to jest wlasnie piekne
dexter ma wszystko gdzies. Nie boi sie pociagow, autostrady, w stajni jeszcze niczego sie nie wystraszyl. Tylko kilka razy go widzialam przestraszonego. Bpi sie innych koni (jest najmlodszy w stajni i jest podporzadkowany innym) oraz jak poszlam z nim na daleki spacer miedzy domy to kilka razy odskoczyl, ale niech chlopak sie uczy i poznaje
Dwina generalnie nie jest starsznie płochliwym koniem,ale bohater też z niej żaden Na widok przejeżdżającego obok szosą samochodu nadstawia się zadem 0.o
brzoskwinia Weteran
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 920 Przeczytał: 0 tematów
heh no to nie ciekawie. U nas jak jedziemy w teren przejezdza sie przez przejazd kolejowy caly czas ulica, pozniej wzdloz autostrady, nastepnie ruchliwa ulica pod mostem na ktorym ciagnie sie autosrada i znow ulica, juz w lesie, ale auta jezdza i to dosc szybko. Potem wjezdzamy w boczna uliczke i mozemy zaczac teren. Konie przynajmniej z czasem sie oswajaja, mniej rzeczy ich zaskakuje, jednak zawsze jest ryzyko ze sie spadnie, kon postanowi sam wrocic a droga naprawde ciezka ...
hmm zalezy. Jedziemy na tzw kilometrowke (jest to dluga lesna droga gdzie nzawsze pdbywa sie nasz galop) to nasz teren jest krotki, ok 30 min stepa, pozniej wjezdzamy do lasku i klusujemy, pozniej znow troche ulicy i wjezdzamy do lasku. Nie ma wiele mozliwosci, ale krecimy sie w okolicy, potem obskakujemy galopem nasza kilometrowke i wracamy a dluzsze tereny robimy w lasy panewnickie, czyli jedziemy ok godziny stepem (trche klusa) w miejsce gdzie mozemy juz zaczac porzadny teren mamy tez bardzo fajny bar "Pod Zielonym Koniem". Jest on wlasnie na brzegu lasow panewnickich. Zawsze spotykaja sie tam wszyscy koniarze. Mamy przygotowany padok dla koni takie miejsce odpoczynkowe. Raz w roku przygotowywany jest Wielki Katowicki Hubertus. Spotyka sie wlasnie w tym barze ok 100 jezdzcow na koniach i wszyscy w specjalnym szyku jada w strone miasta. Ruch zablokowany, zeby konie mogly dojechac do Bazyliki Franciszkanow na msze z okazji sw Huberta
garbus93 Gaduła
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 396 Przeczytał: 0 tematów
no chyba nie jest tak zle jak juz wspominalam, jest to dobre, ze konie przyzwyczajaja sie i nie boja sie ruchu ulicznego.
Ale przyznaje, ze gdy spadlam ostatnio, stracilam konia z oczu. Stalam calkiem sama w szoku, co teraz ... widzialam jak wybiegl na droge i galopowal w strone stajni. Kolezanka pojechala za nim. Nikogo juz nie widzialam, Nie wiedzialam co sie stanie, ale juz mialam wyobrazenia co moze sie stac. Balam sie. Ale wszystko skonczylo sie dobrze. Ale to naprawde stres ... Gdyby nie autostrada to niczym bym sie nie przejmowala... wroci do stajni, a ja przydreptam za nim.
Iedliqasiek Fanatyk
Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 1054 Przeczytał: 0 tematów
Przed wczoraj spadłam w terenie.Miałam klacz konika polskiego, która lubi ponosić w terenech.Za pierwszym razem też tak robiła.Musi jeździć ostatnia w zastępie bo kopie wszystkie konie i ogólnie jest agresywna.Ruszyliśmy kłuem i galopem, wyprzedziła konie, schyliła głowę ciągnąc za wodze i wyleciałam przed nią.Podobno strasznie to wyglądało ,a mi nic nie jest xD W sumie to nawet nie poczułam.Jak się podniosłam to od razu podbiegłam do niej żeby sie nie schylała.Ale już więcej nie wezmę jej w teren -_-'''
brzoskwinia Weteran
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 920 Przeczytał: 0 tematów
nie lubie konikow polskich. Ostatnio wogole nie przepadam za malymi konmi, mimo ze kiedys bylam zakochana w hucule. jak bylam na wakacjach w zawierciu osiodlalismy kobylke kn, tylko kolezanka wsiadla a ona dala glowe w dol i zrzucila ptero wraz z siodlem przez szyje, potem zaplatala sie w popreg, zaczela sie tarzac i wariowac. Balam sie. w terenie tez lubila sobei poszalec, ale najsmieszniejsze, ze jak duze konie zaczely galopowac ona dalej twardo wyrzucala swoje krotkie nozki w klusie, a gdy zorietowala sie ze nie widzi juz koni dawala czadu
Iedliqasiek Fanatyk
Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 1054 Przeczytał: 0 tematów
Cholerka...a ja odwrotnie...zawsze zakochana w wielkoludach a teraz mimo mojej dalszej miłości do bydlaczków zachciało mi się jazdy na małym.Coś arabkowatego,konikowatego,nawet kuc (oczywiście nie całkowity pimpek).Hmm...odbija mi na stare lata?
Iedliqasiek Fanatyk
Dołączył: 02 Mar 2007
Posty: 1054 Przeczytał: 0 tematów
tak, ptero to moja przyjacolka od 10 lat, zgadza sie - byla na koniewb.
wiesz, ludzie chca probowac czekos innego ja wlasciwie nie jezdzie na duzych koniach. Norton mial moze 155, Jaryna teraz ma 157, ale moj mlody bedzie wielki, Nie przeraza mnie to mimo mojego nie za duzyego wzrostu
Ja wzrostem zdecydowanie nie grzeszę, a odkąd zaczęłam jeździć (a wtedy ledwo od ziemi trochę odbiłam ),to się ładowałam na co więjksze bydlaki. Na kuca też mnie pchali,ale to bestyj był.Beton w ryju i motorek w dupie.
Hmm...właśnie zrobiłam przelew za kask...myślicie,że proroczo?
brzoskwinia Weteran
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 920 Przeczytał: 0 tematów
Z własnego doświadczenia...yyy...hmm...w sumie całe życie jeździłam w czapce np.Chyba,że ktoś ode mnie wymagał toczka/kasku.
Ale chyba naprawdę dorosłam.Chociaż przyznam,że to jest jeszcze opcja bardzo wybiórcza
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach