Wysłany: Śro 20:25, 13 Sie 2008
Temat postu:
Nie...w żadnym wypadku nie chodzi o was
Po prostu znowu rozmawiałam z tym facetem...
Skorzystam z waszych rad i odpuszczę...ale nie na zawsze
Kiedyś (mam nadzieję ) sami poproszą mnie o pomoc...
A narazie pozostanę tylko przy jeździe.
I tu właśnie znowu potrzebuję opinii
Postanowiłam wsiadać na niego codziennie na pół godzinki na stęp i kłus.W kłusie jak najwięcej kół, wolt, zmian kierunku.Jeżeli mi się uda(czyt.jeżeli mi pozwolą...) to pojeżdżę na samym kantarze i jak radziłaś postaram się jak najwięcej działać łydkami.
Dobry pomysł..?
A wiecie co...może to głupie ale wydaje mi sie, że on przegalopował dziś całe koło żeby się odwdzięczyć xD Bo przez większość jazdy głaskałam i klepałam go po szyi i mówiłam "dobry koń". On raczej nieczęsto to słyszy...Potem byłam z niego taka dumna, że podczas jazdy dałam mu przysmak
Kurcze to strasznie miłe uczucie