Wysłany: Sob 12:40, 19 Sty 2008
Temat postu:
Sytuacja w jakiej była Dworka była od początku bardzo nie halo. Cóż - ja wtedy właściwie zaczynałam, wielu rzeczy nie widziałam, byłam zakochana w niej po uszy. Nagle wiadomość, że ma zniknąć, płacz, wiadomość, że zostaje - radość. Ale krótko później zaczęłam czaić, że jest jej źle w tym syfie i nie wynagrodzę jej tego mizianiem, kochaniem i dbaniem jak się tylko da. Bo nie potrafię, nie jestem w stanie.
I wtedy modliłam się, żeby ktoś ją kupił.
W końcu, z bezsilności odeszłam, do Dworki wracałam codziennie, żeby ją wyczyścić, poprzytulać itd... I pewnego dnia zniknęła.
Śniła mi się kilka dni temu... ostatniego snu z nią nie pamiętam - tak dawno to było. Ale ten teraz... wszystko było takie normalne, wręcz "namacalne" - miała koło stajni łąkę, na której mogła sobie galopować, miała lśniącą sierść, zdrowe kopyta... i pogalopowała aż znikła, a ja poszłam do domu.