Autor
Wiadomość
brzoskwinia
PostWysłany: Pon 12:48, 08 Gru 2008     Temat postu:

Nie ma czegos takiego jak kon 'gruboskorny' i nauczyc zaklusowac na delikatna lydke da sie kazdego konia Wink))
NikNiok
PostWysłany: Nie 20:08, 11 Maj 2008     Temat postu:

Tak jak i u ludzi - zwierzę zapasione byle jakim żarciem nie będzie miało energii. Co innego zwierzak porządnie karmiony (nawet nadto jak na warunki pracy) - ten będzie bardzo żwawy.
Jeśli chodzi o konie zimnokrwiste, to są to konie z natury bardzo łagodne i spokojne, więc czego wymagać? Wink
Iedliqasiek
PostWysłany: Nie 13:10, 11 Maj 2008     Temat postu:

Hm...Węzeł jest spasiony i żeby zakłusował konieczny jest palcat...Paw jest szczuplutki, ale pod początkującym jeźdźcem mu się totalnie nie chce, Lubar...troszkę gruby i rzeczywiście zawsze musiałam go pchać..W szkole mamy raczej szczupłe (a raczej CHUDE) konie i chodzą raczej żywo.Chyba sie zgadza Wink
brzoskwinia
PostWysłany: Nie 12:37, 11 Maj 2008     Temat postu:

hehe wydaje mi sie ze z maja ogolnie takie usposobienie Wink nie mialam wiele doswiadczenia z tymi komi, ale robia takie wrazenie. Moj tez jest coraz ... grubszy... zeklabym, ze typ pogrubiony. I co zauwzylam ? wszystkie grubsze konie jakie znam sa raczej leniwe... czy wasze obserwacje zgadzaja sie z tym ?
NikNiok
PostWysłany: Nie 10:15, 11 Maj 2008     Temat postu:

Hmm...nie no były w moim życiu klacze - miśki. Np. Dworuś. Po prostu poezja Wink Albo Iwonka, Karolcie wszystkie (potocznie nazywane Karolciami Wink ),Paula,Dakota...
Żeby było śmiesznie - nie licząc 2 ostatnich, to wszystko zetki - taki typ. Gorącokrwistych bab - miśków znam zdecydowanie mniej niż zetek w tym typie Smile
brzoskwinia
PostWysłany: Sob 19:45, 10 Maj 2008     Temat postu:

ja znam wiele przypadkow, ktore calkowicie lamia regule Wink jednak nie mam zwyczaju opisywania cudzych koni.
NikNiok
PostWysłany: Sob 16:17, 10 Maj 2008     Temat postu:

Nie wiem czy napisałam, ale to był właśnie ten wyjątek potwierdzający regułę Wink Panowie są bardziej przymilni i stosunkowo niegroźni na jeździe Wink
brzoskwinia
PostWysłany: Sob 9:02, 10 Maj 2008     Temat postu:

a nie mowilam, ze panowie tez sa charakterni ? Very Happy
NikNiok
PostWysłany: Pią 21:50, 09 Maj 2008     Temat postu:

Ależ oczywiście!!
Zwłaszcza jak mnie w piszczel kopnął.
Iedliqasiek
PostWysłany: Pią 17:08, 09 Maj 2008     Temat postu:

...nie mam pytań ' Słodki musiał być Very Happy
NikNiok
PostWysłany: Pią 10:48, 09 Maj 2008     Temat postu:

Taaa...
-w galopie po betonie
-w ściganiu się z tramwajami bądź pociągami
-we wprowadzaniu kuca na maneż (zliczając wszuystkie chwile kiedy zostawałam wywożona z owego maneżu, to na wprowadzaniu spędzałam czasem i pół jazdy - bez naciągania Neutral )
-w hamowaniu konika, który ma w pysku beton zbrojony
-w siodłaniu nadymającego się jak balon panicza
-w naprawianiu zdemolowanej przez owego pana dwukółki, którą uznał za wroga nr jeden (chociaż był to kucyk, który w zaprzęgu wcześniej chodził, a i po przerwie był do tego starannie przygotowany)
-w gonieniu konika, który uciekł za bramę (na terenie "stajni" był warsztat - konie były tam w sumie bardziej przypadkiem), pobiegł torami tramwajowymi (bo obok, trawką przecież nie można) do komisu samochodowego
-prowadzanie uparciucha za grzywkę, kiedy kantar został <...> (tego właściwie nikt nie wie-stan zastany)
-w lonżowaniu kuca, który twardo twierdzi, że nie wie o co ci chodzi (wiedział doskonale...ta menda urodziła się w cyrku Neutral )
-w spadaniu ze stojącego kuca na betonową płytę z wystającymi "uszkami" zrobionymi z metalowych prętów (stał, stał i nagle uznał, że ten spalony w czasie pokazów, polonez, który stoi obok, go ZJE. Więc zrobił skok w bok bez ostrzeżenia - żeby wróg się nie zczaił)
-przekonywanie kucyka, że kładzenie się ze mną w czasie terenu, to nie najlepszy pomysł
-i w końcu - prowadzenie owego kucyka przez kawał lasu do domu, bo tak strasznie mocno kulał (nic w kopytach nie miał, ale wolałam dmuchać na zimne - skończyło się tak, że ledwie przekroczył bramę, to pogalopował radośnie do stajni wyrywając mi się z rąk i przecerając paluchy)
-odrywanie kucyka od wiadra ze śmieciami (a uwierzcie - nie było łatwo, bo jak już się raz schylił...)
-pojenie kuca wiadrami wody, kiedy owy pan nażłopał się rozcieńczonego denaturatu Neutral

I wiele, wiele innych. Żeby było zabawnie - ja lubilam na tym draniu pomykać Neutral
brzoskwinia
PostWysłany: Czw 20:26, 08 Maj 2008     Temat postu:

hehe ale jakie emocjonujace musialy byc te jazdy Wink i z pewnoscia wiele doswiadczenia zdobylas.
NikNiok
PostWysłany: Czw 11:51, 08 Maj 2008     Temat postu:

A to fakt. Ale ja mam "szczęście" akurat do tych bardziej miłych facetów i charakternych babeczek Smile Aczkolwiek trafił mi się w życiu jeden pan, który posiadał właśne zdanie i bardzo namiętnie o to walczył. Kacperek. Całe 120 z hakiem w kłębie kontra ja - wówczas 11-14latka,40(również z hakiem)kg żywej wagi,wzrostu raczej mniej niż więcej. A to bydle uparte było...ileż mi nerwów napsuło...a jak łapy poobcierało...Wrr... Ale kochany brzdąc.
brzoskwinia
PostWysłany: Śro 18:36, 07 Maj 2008     Temat postu:

coz, panowie tez sie zdazaja 'trudni' Wink
Iedliqasiek
PostWysłany: Pon 21:09, 05 Maj 2008     Temat postu:

No..Majka ma swoje zdanie przede wszystkim jak ma iść w prawo, albo zagalopować >_<"
NikNiok
PostWysłany: Pon 19:25, 05 Maj 2008     Temat postu:

Faceci są nudni... zbyt ulegli przeważnie. Kobyły mają swoje zdanie Razz Albo ja mam takie parszywe szczęście do tych charakternych bab
brzoskwinia
PostWysłany: Pon 19:01, 05 Maj 2008     Temat postu:

ja nie lubie kobyl Razz nie umiem sie z nimi dogadac. Mezczyzni gora !
Iedliqasiek
PostWysłany: Sob 13:47, 03 Maj 2008     Temat postu:

Do tej pory jeździłam tylko na dwóch ogierach huculskich, bardzo spokojnych z resztą.Początki miałam na wałachu (Lubar), teraz...? W szkole przeważnie klacze...Epika, Etiuda, Bilala, Majka...
Dzisiaj za to na Zodim ^__^
NikNiok
PostWysłany: Sob 8:25, 03 Maj 2008     Temat postu:

Właśnie sobie policzyłam ile wałachów w życiu jeździłam. Z tych co regularnie, to naliczyłam sztuk 0 Neutral A tak to...hmm... Apollo...Apollo... Apollo... cholercia... niemożliwe, żeby był tylko....a jeszcze był Pagon... eee... jaki zonk Neutral
Pewnie były jakieś takie co to wsiadłam, zrobiłam kółko i zsiadłam, no ale bez jaj Neutral

Hmm...ogierów było więcej A kobył pod dostatkiem. Ciekawe jak to jest, że ja tak na te baby ciągle trafiam.
grzesiek.1993
PostWysłany: Pią 19:57, 02 Maj 2008     Temat postu:

mamy klacze w stajni. 2 ogiery(jeden kuc szatlandzki, drugi 19 - letni do stanówki), a także 1 wałacha(zimniora), strasznie terytorialny jest. Swojego czasu jeździłem na wałachach w stajni, ale innej(były 4), raz na wałaszku w stajni "amazonka", czasem do "zaprzyjaźnionej" stajni p. jóźwickiej, są tam 4 klacze, i 3 wałachy(jeździłem na 1 wałachu, i 1 klaczy), no i to chyba tyle...A! nie, jeszcze na dwóch klaczach innych jeszcze(konik p. i angloarabka), i troszkę na ogierze(bardzo grzeczny, chodzi z klaczamy w rekreacji - arabo - konik). No i chyba tyle...ależ to nie składne jest co napisałem....Wink schiza....Smile
Lifecod template v1.0 © D.S.Original
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group