Ja jeszcze nie byłam w tereni bo u mnie w stadninie baaardzo żadko są tereny i jeszcze jakoś nie trafiłam na tę okazję.... A ostatnio zdałam na brązową odznakę
brzoskwinia Weteran
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 920 Przeczytał: 0 tematów
Nasze jazdy? Różnie, ale części stałe, to:
Na początku oczywiście stęp na luźnej wodzy. Moment na zupełnym luzie, potem na kołach i "praca" (taa... gdyby jeszcze kobył chciał do końca współpracować... ) bez wodzy. Potem łapiemy delikatny kontakcik i zaczynamy pracę rozluźniającą na długiej szyi - jakieś tam wolnty, półwolty, zmiany kierunków i inne bajery, przypominamy kobyłkowi wyczucie na łydeczkę. Potem pierwszy kłusik - staramy się w niskim ustawieniu. Również rozluźnienia - powtórka z rozrywki w stępie. W obu kierunkach i powrót do stępa, juz na normalnym kontakcie. Jak są problemy, to zaczynamy pracę na kołach, nad ustawieniem na zwenętrznej wodzy i ogólnym rozluźnieniem. Potem to samo w kłusie + dodatkowo wydłużenia i skrócenia wykroku, zatrzymania i ruszenia itp. W zależności, jakie mamy plany. Potem, w zależności czy to trening ujeżdżeniowy czy skokowy, albo trochę galopu i zaczynamy skakać, albo skupiamy sie na istonych elementach ujeżdżeniowych. Czasami wogóle nie galopujemy, jeżeli mamy coś do zrobienia w niższych chodach (a było tego wcześniej sporo).
Albo jedziemy w terenik
Nic mi nie mów o jeździe, gdzie ponad kłus się nie wychodzi...
Pamiętacie Dakotę?Taka gniadoszka wlkp, którą jeździłam w zeszłym roku. Na początku naszej współpracy każda jazda to był klus,kłus i jeszcze raz kłus...Bardzo dużo ćwiczebny.... Ale poskutkowało - kobyła się rozruszała, wyluzowała i ogólnie fajna się zrobiła
No niestety - czasem trzeba przejść okres samych kłusy. no ale nie ma co pracować za szybko, bo mozna wszystko zepsuć. Ale czasami bywa to wkurzające, bo ja uwielbiam galop
grzesiek.1993
Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Najeździłam się w życiu
Nie twierdzę, że całkiem rzucam siodło i nigdy wsiadać nie będę. Tak nigdy nie wykombinuję, bo wiem, że będę wsiadać jeśli będę miała takie możliwości. Z tym, że mnie tam zawsze do zaprzęgów ciągnęło i w sumie czemu nie? Miałam taki moment w życiu kiedy na konia wsiadałam sporadycznie, ale każdą wolną chwilę spędzałam przy dyszlach
brzoskwinia Weteran
Dołączył: 22 Mar 2007
Posty: 920 Przeczytał: 0 tematów
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach