Wysłany: Sob 18:09, 23 Cze 2007
Temat postu:
Moim zdaniem problem nie zniknie poprzez wypisanie jej z tej szkoły. Jest coś takiego jak telefon komórkowy, moga zspotkac się na miesićie, ona moze wyjść z domu, niby na busa, a tymczasem w ogole nie pojść do szkoły.
Rodzicie co prawda mogli by ją bardziej pilonwac. Podwozić pod skzołe (w miare możlwiosć) spod szkoły zabierac i to adrazu po lekcjach,a a jk chce się spotkac z koleżanką to też sprawdzac. Ale znowuż, nie moga jej śledzić i trzymac na którtkiej smyczy. To chyba tez nie jest rozwiązanie.
Nie weim jak jest w tamtej szkole, a le w naszej podcza slekcji nie wyślizniesz się ze szkoły. Stoją przy drzwiach ochroniarze i jeżeli nie amsz zwolnienia nie przejdzesz. Co prawda sa tacy kombianatorzy, ze uceikają, ale to pojedyńcze prypadki. Ale chyba nikt nie chciał by mieć bliższej znajomosci z naszym wielkim (dosłownie
) ochroniarzem
No tak NikNiok, ale napisałaś co powinni zrobić we wczesniejszych latach, podczas wychowywania córki. A co bys zrbiła teraz, kiedy takie sytuacje się zdarzają?? Zrobisz to "SS" (cokolwiek to jest)??
Kazdy wagaruje? Ja nigdy nie wagarowałam i nie mam najmniejszego zamiaru. Nigdy mnie do tego nie ciągneło. Dla mnie to nie zabwa, ale przysfajanie sobie wielu problemów, w skzole i w domu. I co? Koś ma satysfakcje z tego, ze zerwał się z lekcji, uciekł ze skzołyk albo w ogole to niej nie przyszedł? dla mnie kretyństwo i dziecinne myślenie. nie sądzę, zeby ktoś keidy kowliek wyciągnąl mnie na wagary.